
Trzecia Tajemnica Fatimska
- Z cudów słynąca
- Trzecim Wspomnieniu
Z cudów słynąca
„Przybywam z niebios i proszę was, abyście przyszli tu sześć razy, o tej samej godzinie, trzynastego każdego miesiąca. Później wyjawię wam, kim jestem i czego chcę”. Od tych słów 13 maja 1917 r. zaczęła się historia Fatimy – wtedy niewielkiej wioski, która z czasem stała się centrum religijnym katolickiej Portugalii i jednym z trzech głównych ośrodków pielgrzymkowych Europy (obok Lourdes we Francji i Santiago de Compostela w Hiszpanii).
Trójka dzieci, Łucja, Franciszek i Hiacynta, pasących owce na okolicznych łąkach ujrzała ponad konarami dębu: „Panią w białej sukni promieniejącą światłem jaśniejszym od słońca”. I choć początkowo zarzucano im fantazjowanie, a nawet kłamstwo, choć aresztowano je i przesłuchiwano, w ostatnim, szóstym objawieniu (13 października) uczestniczyło 70 tys. osób. Widzieli, jak słońce przypominające oślepiającą, wirującą kulę ognia wysyłało na ziemię wielobarwne promienie. Wielu świadków tzw. cudu słońca zostało uleczonych...
Trzecim Wspomnieniu
W redakcji zrobionej przez siostrę Łucję w "Trzecim Wspomnieniu" z 31 sierpnia 1941:
Będę musiała przeto coś z tajemnicy powiedzieć i dać odpowiedź na pierwsze pytanie. Co jest z tą tajemnicą? Wydaje mi się, że mogę to powiedzieć, bo z nieba otrzymałam na to pozwolenie. Przedstawiciele Boga na ziemi pozwolili mi na to już wiele razy i w wielu listach. Jeden punkt w tym liście odnosi się do wyjawienia tajemnicy. Już o tym mówiłam, ale aby nie przedłużać tego pisma, które miało być krótkie, ograniczyłam się do tego, co najkonieczniejsze, zostawiając resztę (jeśli Bóg pozwoli) na lepszą okazję.
W drugim piśmie opisałam już wątpliwości, które mnie dręczyły od 13 czerwca do 13 lipca, a które całkowicie znikły w czasie tego ostatniego widzenia. A więc tajemnica składa się z trzech odmiennych części. Z tych dwie teraz wyjawię.
Pierwszą więc była wizja piekła:
Pani Nasza pokazała nam morze ognia, które wydawało się znajdować w głębi ziemi, widzieliśmy w tym morzu demony i dusze jakby były przezroczystymi czarami lub brunatnymi żarzącymi się węgielkami w ludzkiej postaci. Unosiły się w pożarze, unoszone przez płomienie, które z nich wydobywały się wraz z kłębami dymu. Padały na wszystkie strony jak iskry w czasie wielkich pożarów, bez wagi, w stanie nieważkości, wśród bolesnego wycia i rozpaczliwego krzyku. Na ich widok można by ogłupieć i umrzeć ze strachu.
Demony miały straszne i obrzydliwe kształty wstrętnych, nieznanych zwierząt. Lecz i one były przejrzyste i czarne. Ten widok trwał tylko chwilę. Dzięki niech będą Matce Najświętszej, która nas przedtem uspokoiła obietnicą, że nas zabierze do nieba (w pierwszym widzeniu). Bo gdyby tak nie było, sądzę, że bylibyśmy umarli z lęku i przerażenia.
Następnie podnieśliśmy oczy ku naszej Pani, która nam powiedziała z dobrocią i ze smutkiem: „Widzieliście piekło, dokąd idą dusze biednych grzeszników. Aby ich ratować, Bóg chce ustanowić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. Jeśli zrobi się to, co ja wam mówię, wiele dusz zostanie uratowanych, nastanie pokój na świecie. Wojna się skończy. Ale jeżeli się nie przestanie obrażać Boga, to za pontyfikatu Piusa XI rozpocznie się druga, gorsza. Kiedy ujrzycie noc oświetloną przez nieznane światło, wiedzcie, że to jest wielki znak, który wam Bóg daje, że ukarze świat za jego zbrodnie przez wojnę, głód i prześladowania Kościoła i Ojca Świętego. Żeby temu zapobiec, przyjdę, by żądać poświęcenia Rosji memu Niepokalanemu Sercu i ofiarowania Komunii św. w pierwsze soboty na zadośćuczynienie. Jeżeli ludzie me życzenia spełnią, Rosja nawróci się i zapanuje pokój, jeżeli nie, Rosja rozszerzy swoje błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowania Kościoła. Sprawiedliwi będą męczeni, Ojciec Święty będzie bardzo cierpieć, wiele narodów zostanie zniszczonych, na koniec zatriumfuje moje Niepokalane Serce...”